10.02.2014

Rozdział pierwszy

Od autorki: Nie chcę pisać czegoś banalnego, co tylko zmarnuje Wasz czas i nie wniesie nic więcej oprócz tego, co już wiecie. Moją największą inspiracją są poeci, w przypadku tego opowiadania rosyjscy, którzy we współczesnym świecie odchodzą w zapomnienie. Wspomnienia są ważne, ja również bym chciała, aby ktokolwiek mnie zapamiętał, dlatego z każdym rozdziałem będę przywoływać wybrane dzieła, które mniej lub bardziej łączą się z treścią opowiadania. Nie pójdę na łatwiznę i nie wstawię tu gotowych tłumaczeń, ale cyrylica posłuży mi jako tajemnica, którą okryję każdy utwór. Mam nadzieję, że to trochę rozbudzi Waszą ciekawość i poświęcicie kilka chwil, aby znaleźć polskie tłumaczenie (byle nie w translatorze!), ponieważ pomoże Wam to zrozumieć losy moich bohaterów oraz ich uczucia. To tyle, dziękuję za przeczytanie i mam nadzieję, że ktokolwiek zwróci na to uwagę. Naprawdę warto.

Talizman

Талисман


Там, где море вечно плещет
На пустынные скалы,
Где луна теплее блещет
В сладкий час вечерней мглы,
Где, в гаремах наслаждаясь,
Дни проводит мусульман,
Там волшебница, ласкаясь,
Мне вручила талисман.

И, ласкаясь, говорила:
«Сохрани мой талисман:
В нем таинственная сила!
Он тебе любовью дан.
От недуга, от могилы,
В бурю, в грозный ураган,
Головы твоей, мой милый,
Не спасет мой талисман.

И богатствами Востока
Он тебя не одарит,
И поклонников пророка
Он тебе не покорит;
И тебя на лоно друга,
От печальных чуждых стран,
В край родной на север с юга
Не умчит мой талисман…

Но когда коварны очи
Очаруют вдруг тебя,
Иль уста во мраке ночи
Поцалуют не любя —
Милый друг! от преступленья,
От сердечных новых ран,
От измены, от забвенья
Сохранит мой талисман!
- Александр Сергеевич Пушкин


- Co sądzisz o tym miejscu?- Liam Payne, dwudziestoośmioletni psycholog siedział wygodnie w fotelu, podpierając zmęczoną głowę i wpatrywał się natarczywie w osobę siedzącą naprzeciw niego. Notatnik, w którym zwykle notował przebieg zajęć, to znaczy zachowanie pacjenta oraz jego stan psychiczny, leżał nieruszony na stole. Wyglądało na to, że Chantelle nie ma zamiaru współpracować.
- Może być – odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. Stosowała tę samą taktykę co zawsze- udzielała lakonicznych odpowiedzi i czekała, aż doktor Payne się podda. Niestety, Chantelle była jego najciekawszym przypadkiem, dlatego nie miał zamiaru odpuścić. Zwykle potrafił dotrzeć do pacjentów już po kilku spotkaniach, ale Chantelle była wyjątkowa i nawet po trzech miesiącach nie udało mu się przeprowadzić z nią normalnej rozmowy. Postawił sobie za punkt honoru rozwiązanie jej problemu, jakim było poważne zamknięcie się w sobie. Wiedział o niej tylko tyle, co powiedziała mu jej matka.
   Przez kilkadziesiąt sekund męczył ją swoim ciekawskim spojrzeniem, jakby próbował czytać jej w myślach. W takich chwilach jak ta, kiedy wszystkie jego umiejętności nabyte przez lata studiów i praktyki zawodziły, bardzo chciał posiadać taką umiejętność. Żadne z jego dotychczasowych spotkań z dziewczyną nie przyniosło rezultatu i szczerze mówiąc dziwił się, że pani Gray jeszcze mu płaci. Wiedział, że jeśli nie uda mu się rozwiązać tego przypadku, jego reputacja znacząco spadnie, bo dotychczas miał opinię psychologa, który potrafi przejrzeć ludzką duszę. Było to dość trafne stwierdzenie, bo pomógł już tak wielu osobom, że wszyscy inni lekarze po fachu byli pod dużym wrażeniem.
- Co sądzisz o śmierci?- odezwał się nagle, a dziewczyna wyraźnie zaskoczona pytaniem, w końcu podniosła na niego wzrok.
- Nigdy o niej nie myślałam – przyznała, ponownie uciekając spojrzeniem. Jej paznokcie podczas zajęć z panem Paynem były naprawdę interesujące. Można było zdrapywać lakier, wyrywać skórki..
- Naprawdę? Nigdy nie myślałaś o tym, co cię czeka?
- Czy to znaczy, że codziennie musimy myśleć o tym, jak skończy się nasze życie? Że zaraz może przejść przez Wielką Brytanię ogromny kataklizm, zabije nas wszystkich, albo że wyjdę na ulicę i ktoś mnie potrąci, podczas kiedy ja tylko chciałam iść do sklepu. Czy naprawdę śmierć jest taka ważna? Czy przez te wszystkie krzywdy, jakie wyrządziła, zasługuje o to, żeby poświęcać jej jakikolwiek czas? To straszne, że zabierze ci kogoś bliskiego, a ty potem codziennie o niej myślisz, aż to zeżre cię od środka. Śmierć na to nie zasługuje, tak jak my nie zasługujemy na nią.
   Kiedy skończyła mówić, Liam siedział z szeroko otwartymi oczami, a jego szczęka sięgała niemal podłogi. Gdyby nie był tak zszokowany i osłupiały, z pewnością od razu porwałby notatnik i zaczął wypisywać tam wszystko, co miało przed chwilą miejsce. Niestety nie był w stanie.
- Na dzisiaj to już koniec – wydusił w końcu, a Chantelle westchnęła z ulgą i wyszła z pokoju, nie zaszczycając Liama nawet przelotnym spojrzeniem.
  Chłopak, wciąż trochę zmieszany, zebrał swoje rzeczy i udał się do kuchni, gdzie pośród nierozpakowanych kartonów i wszechobecnego styropianu krzątała się pani Gray. Wyjęła z piekarnika blachę i wylewała na niej jakąś masę, która po upieczeniu miała być ciasteczkami.
- Dzień dobry – przywitał się grzecznie po raz kolejny tego dnia, a następnie zajął jedyne wolne miejsce przy blacie. Na innych krzesłach stały garnki, patelnie oraz inne kuchenne sprzęty, których Vanessa jeszcze nie ułożyła.
- Och, witaj – odpowiedziała wesoło, zerkając na niego przez ramię. - Jak wam poszło?
  Liam powstrzymał się, by nie jęknąć, kiedy w głowie znów rozbrzmiały mu słowa blondynki. Im dalej przez to brnął, tym częściej zdawał sobie sprawę, że jednak nie chce wiedzieć, co siedzi w jej głowie. Wszystko wskazywało na to, że zwykła terapia nie pomoże i będą musieli użyć silniejszych środków. Jednak kiedy kobieta nastawiła piekarnik i odwróciła się w jego stronę, nie miał serca jej tego powiedzieć. Zawsze byłą miła, nigdy na nic nie narzekała, a Liam wiedział, że ma bardzo ciężkie życie. Kilka lat temu zostawił ją mąż i została sama z córką, z którą nawet nie ma kontaktu. Oprócz tego musi ciężko pracować, aby zarobić na ich utrzymanie.
- Świetnie – skłamał. - Znacznie lepiej niż ostatnio – przyznał szczerze, choć lepiej było tylko od strony psychologicznej, bo jego osobiste odczucia znacznie się różniły.
  Zwykle nie lubił kłamać i był w tym kiepski, ale kiedy zobaczył szeroki uśmiech na twarzy starszej kobiety, poczuł się usprawiedliwiony.
- Wiem, że jest bardzo trudnym dzieckiem.. - zaczęła, a Liam już chciał jej przerwać, ale ona mu na to nie pozwoliła. - Dlatego tym bardziej jestem ci wdzięczna, że wciąż starasz się jej pomóc. Wiem, że te długie godziny spędzone głównie na milczeniu albo jej opryskliwych wypowiedziach nie są niczym przyjemnym, dlatego postanowiłam, że podniosę ci wynagrodzenie..
- Pani Gray.. - zaoponował Liam, ale ona znowu nie dała mu dojść do głosu.
- Jestem w stanie zapłacić każdą cenę, abyś pomógł mojej córce. Wiem, że jesteś dobrym chłopakiem, ale nie mogę wykorzystywać twojej uprzejmości. Podniosę ci twoje miesięczne wynagrodzenie o pięćdziesiąt funtów, bo z pewnością na to zasługujesz.
  Liam poczuł się jeszcze gorzej niż wcześniej.

xxx

Gwiazdka.
Cienka, metalowa blaszka, która spoczywała na srebrnym łańcuszku. Na odwrocie były wygrawerowane dwie litery: H. S.
Chantelle usłyszała na korytarzu kroki i w pośpiechu owiązała nią nadgarstek. Nie miała czasu podejść do szafy i schować ją z powrotem do kartonowego pudła, które tam znalazła. Nie miała pojęcia do kogo należało ani co robiło w jej nowym pokoju, ale nie sądziła, że to oznacza coś dobrego.
Puk. Puk. Puk.
- Skarbie? Mogę wejść? - rozległ się głos po drugiej stronie. Chantelle nie odpowiedziała, co jej matka uznała chyba za potwierdzenie, bo po chwili drzwi lekko się uchyliły. - Co byś powiedziała na to, gdybym zaprosiła pana Payne'a na kolację?

4 komentarze:

  1. No cóż... Przyznam szczerze, że jestem mocno zaskoczona tym, co przeczytałam. Oczywiście raczej w pozytywnym sensie. Prolog już niezmiernie mnie zaciekawił, a teraz wiem, że nie będę mogła oderwać się od tego opowiadania. Właśnie szukam tłumaczenia wiersza, który podałaś na początku, by może wiedzieć cokolwiek więcej, ale postanowiłam najpierw skomentować, by wszystko nie wyleciało mi z głowy.
    Kiedy przeczytałam końcówkę prologu, byłam pewna, że to Chantelle będzie jakimś psychologiem, który będzie się starał znaleźć odpowiedź na pytanie "co tak naprawdę się wydarzyło?". Myślałam, że będzie szukać wiadomości o tragedii, która dotknęła chłopca. A tutaj takie zdziwienie, ponieważ sama Chantelle ma problemy i Liam stara się jej pomóc, jak widać - bezskutecznie. To bardzo skomplikowało sytuację, naprawdę. Ciekawi mnie co takiego przydarzyło się głównej bohaterce. Czy jej problemy wynikają z jakiegoś konkretnego zdarzenia, czy może tak po prostu jest? I jak Liam sobie z tym poradzi? Widać, że sytuacja dziewczyny go frustruje, ponieważ jako renomowany psycholog powinien już ruszyć z tym do przodu, zaś nie bardzo wszystko idzie po jego myśli. Współczuję pani Gray, stara się, by wyleczono jej córkę i widać, że chce dla niej jak najlepiej. Mam nadzieję, że Liam w końcu dotrze do Chantelle. Z jednej strony widać, że chce on utrzymać wśród ludzi swoją dobrą opinię. Ale z drugiej, również w niektórych momentach przejawia się jego współczucie dla matki dziewczyny. No i jeszcze końcówka. Blaszka z literami. H.S. Wydaje mi się, że wiem o co chodzi, ale nie będę zapeszać.
    Rozdział jest intrygujący i już nie mogę doczekać się kolejnego. Pisz szybko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobnie jak moja poprzedniczka po przeczytaniu prologu byłam bardziej nastawiona na to, że to właśnie postać Chantelle będzie odgrywała tutaj jakąś większą rolę, zadając te wszystkie pytania. A tutaj taka niespodzianka, która swoją drogą bardzo mnie ucieszyła. Wciąż wszystko owiane jest grubą warstwą tajemnicy i wychodzi na to, że bohaterka sama ma jakieś problemy i trafiła pod opiekę Liama, który za wszelką cenę stara się jej pomóc. Dziewczyna nie jest zbytnio rozmowna, może dlatego, że przeszła przez coś, co przyczyniło się właśnie do takiego stanu? Nie wiem, na tym etapie mogę na razie spekulować i zobaczymy, ile sprawdzi się z moich teorii. Szczególnie końcówka mnie bardzo intryguje! Inicjały H.S. są chyba wszystkim doskonale znane i nie odkryję Ameryki, jeżeli będę podejrzewać o to Harry'ego Stylesa. Ale mimo wszystko jestem ogromnie ciekawa jego wkładu w tę historię.
    Naprawdę bardzo mnie wciągnęło, dlatego niecierpliwie będę czekać na pojawienie się kolejnego rozdziału. Dużo weny Ci życzę, gorąco pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałabym "wow", ale to chyba w pełni nie odda tego, co chciałabym powiedzieć. Szczerze nie wiem, co napisać, bo po prostu po raz kolejny wmurowało mnie w siedzenie. Przez kilka minut gapiłam się pusto w to, co napisałaś, na nowo przetwarzając Twoje dzieło. To jest dzieło, naprawdę. Przy tym opowiadaniu zaczynam myśleć, że ja w ogóle nie potrafię pisać, a to, co wymyślam jest płytkie i powierzchowne, a przede wszystkim gdzieś już ktoś pisał coś w podobnym stylu. A Twój jest niepowtarzalny i niesamowity. Piszesz z tak niewiarygodną intrygującą tajemniczością, którą uzależniasz nas od tej historii.
    Ciekawi mnie co spowodowało, że główna bohaterka jest tak zamknięta w sobie no i oczywiście nawiązanie do naszego kochanego lokowatego - genialne.
    Z niecierpliwością czekam na więcej.

    P.S odpowiadając na Twoje pytanie: owszem lubię Jamie'ego, jest on Dominickiem w moim opowiadaniu, ale bardziej chodziło o to, że to nazwisko pasowało do imienia Anna-Lynne. Przynajmniej w moim odczuciu. Będę informować Cię o nn na asku ; ]
    Powodzenia
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Już po prologu wiedziałam, że opowiadanie mnie zaciekawi i nie myliłam się. Bardzo, serio naprawdę bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Zwracam na to uwagę w każdym czytanym przeze mnie opowiadaniu i wiele z nich odrzucam, bo zwyczajnie mi nie odpowiadają. Twoje jest naprawdę dobre. Świetnie przedstawiona praca psychologa. Sama myślałam kiedyś nad tym zawodem, więc może dlatego tak mi się to spodobało. Ogółem ciekawie przedstawiłaś osobowość dziewczyny, którą zapewne poznamy lepiej w dalszych rozdziałach. No i nawiązanie do Harrego, serio niezłe.
    Życzę weny, @erase_that

    OdpowiedzUsuń